Miałam nadzieję, że w niedzielę uda mi się skończyć haft, o którym piszę w poprzednim poście.
Tymczasem ostatnie okrążenie mnie rozłożyło na łopatki, ale powoli do przodu - przybywa po kilka "płomyków".
Przedostatnie okrążenia wyszyłam podwójną nitką muliny DMC.
Haftuję na lnianej kanwie 20ct i jestem bardzo szczęśliwa, że ją wybrałam - mandala jest już duża, a jeszcze kilka cm przybędzie.
Jakby jeszcze ktoś nie zauważył, to ja kocham konwalie, ale już chyba ostatni bukiet przywiozłam z mojego ogródka. Teraz tylko nadzieja w katowickich kwiaciarkach, które zawsze mają dłużej pachnące bukieciki.
Na koniec fragment wzoru z ostatnim elementem, który daje popalić przede wszystkim moim oczom. Najpierw liczę ilość kratek na wzorze, a potem na kanwie; każdy fragment osobno, a i tak zdarzają się pomyłki . Dopiero po narysowaniu siatki jakoś sobie radzę, powoli......... Tymczasem zaległości przybywa...
Przyjemnych, pachnących majowych dni Wam życzę i dużo słonka !!!